LinkedIn przed sądem. Co oznacza przegrana giganta?

Marta Balukiewicz in

Blog/Inne posty/LinkedIn przed sądem. Co oznacza przegrana giganta?

Międzynarodowy serwis społecznościowy przegrywa w sądzie walkę, kalifornijski startup otwiera furtkę do legalnego scrapowania danych z LinkedIn, a inni zacierają ręce – skanowanie, przetwarzanie i zbieranie danych jeszcze nigdy nie wydawało się tak łatwe i zarazem dozwolone. Co sierpniowy wyrok amerykańskiego sądu oznacza dla sprzedaży i marketingowców?

To był cios prosto w serce dla microsoftowskiego LinkedIna. Amerykański sąd federalny w połowie sierpnia wydał miażdżący wyrok – LinkedIn musi pozwolić hiQ labs – startupowi z San Francisco zajmującemu się analizowaniem i zbieraniem danych, scrapować informacje z publicznych profili ich serwisu.

To mocny argument dla uczestników ogólnoświatowej i burzliwej dyskusji o własności danych w internecie. Krótko mówiąc: scrapowanie danych nadal nie jest nielegalne ani legalne, więc spór nie został rozstrzygnięty. Jest jednak jedno ale – przynajmniej z punktu widzenia kalifornijskiego prawa i firm działających na tym terenie – sierpniowy wyrok sądu można rozumieć jako przyzwolenie na wykorzystywanie danych zebranych w internecie.

Mały startup wygrał z gigantem

Sierpniowy wyrok sądu to pokłosie skargi złożonej na początku tego roku przez hiQ. Ten startup scrapował dane z LinkedIna. Oznacza to, że swoimi narzędziami analitycznymi przetwarzał dane z LinkedIna wykorzystując do tego optymalizujący się algorytm, który przeczesywał serwis w celu znalezienia adresów mailowych. Następnie startup sprzedawał te kontakty swoim klientom. HiQ scrapował dane aż do maja, kiedy LinkedIn zażądał zaprzestania tego procesu i wdrożył techniczne ograniczenia – zablokował możliwość pracy robotów.

wyszukiwanie maili

Należący do Microsoftu serwis społecznościowy wydał oficjalny list z prośbą o zaprzestanie scrapowania serwisu ponieważ, ich zdaniem, narusza to prywatność użytkowników oraz przepisy o oszustwach i nadużyciach komputerowych zawarte w “Computer Fraud And Abuse Act”. LinkedIn porównał działania hiQ do nielegalnego dostępu osób nieupoważnionych do danych użytkowników ich serwisu.

W odpowiedzi na to startup stwierdził, że serwis nielegalnie blokuje im dostęp do powszechnie dostępnych informacji. Przyznał im rację sędzia, który orzekł, że sieć społecznościowa nie może blokować botów HiQ i odrzucił sprzeciw LinkedIn.

Scrapowanie – legalne czy nielegalne?

LinkedIn ma blisko 500 milionów użytkowników na całym świecie, ale tylko 175 000 z nich udostępnia publicznie swoje profile. Ponieważ te dane zostały publicznie udostępnione przez samych użytkowników, serwis nie był w stanie udowodnić przed sądem, że jest właścicielem tych informacji w stopniu, który dawałby prawo blokowania dostępu innym.

Teoretycznie, każdy mógłby ręcznie klikać profile na LinkedInie, zapisywać długopisem na kartce wszystkie informacje, po czym wpisać je do komputera. Oczywiście, taki scenariusz jest możliwy, jeśli tylko ktoś ma wystarczająco dużo czasu i zasobów ludzkich.

W praktyce szybciej i skuteczniej mogą to robić boty, które automatycznie wynajdują i sortują dane, a na dodatek same uczą się jak robić to coraz sprawniej.

Orzeczenie sądu mówi jasno – algorytmy mogą przekopywać dane, które są powszechnie dostępne.

HiQ vs. LinkedIn, precedens na skalę światową

Sprawa hiQ Labs vs. LinkedIn Corp jest niezwykle ważna, ponieważ może stanowić precedens dla branży internetowej i światowej gospodarki, która w coraz większym stopniu jest uzależniona od danych.

Sprawa może się okazać przełomowym momentem nie tylko dla firm zajmujących się pozyskiwaniem danych, ale również dla gigantów takich jak Facebook, Google czy Microsoft. To oni gromadzą największe ilości danych o użytkownikach internetu i to oni do tej pory wyznaczali reguły gry, określając zasady korzystania z tych zasobów.

Do tej pory LinkedIn miał je na wyłączność. Marketerzy i sprzedawcy mogli dotrzeć do użytkowników jedynie za pośrednictwem samego serwisu, płacąc za to ciężkie pieniądze. Teraz może się to zmienić – możliwość wyszukania i dotarcia do użytkowników bez udziału samego LinkedIna spowoduje, że wiodąca pozycja potentatów na rynku prawdopodobnie zostanie zachwiana. Skoro tak duży serwis jak LinkedIn nie ma prawa blokować powierzonych im przez użytkowników informacji, to co z innymi potentatami jak Facebook i Google? Te firmy mają teraz twardy orzech do zgryzienia.

Adres email to nie wszystko

Po przeczytaniu wiadomości o wygranej hiQ Labs pewnie wiele firm myśli już o tym, żeby napisać własne boty, a na rynku może pojawić się jeszcze więcej baz danych zaciągniętych z LinkedIna.

Przypomnijmy, że serwis ma blisko 500 milionów użytkowników. Warto pamiętać, że część z nich zakłada konta używając prywatnego emaila, więc o kontakcie sprzedażowym B2B lepiej zapomnieć.

linkedin emails

Nawet jeśli przyjmiemy, że 1/3 to adresy służbowe, to nadal nie gwarantuje to jakiegokolwiek sukcesu w ich wykorzystaniu. Jeśli chciałbyś przeprowadzić kampanię mailową na własną rękę, to czeka Cię wiele wyzwań i wierz mi, zdobycie adresu to najmniejsze z nich.

Lepiej nie próbuj tego w domu

Potencjalnie większa dostępność danych użytkowników LinkedIn niesie ze sobą właśnie takie niebezpieczeństwo. Mogą z nich zacząć częściej korzystać osoby i firmy nie mające doświadczenia w wykonywaniu skutecznych działań sprzedażowych.

Prospekci mogą zostać zalani słabej jakości cold emailami, które odniosą odwrotny do zamierzonego skutek – zniechęcą do marki, zamiast skłonić do nawiązania kontaktu biznesowego.

Byłby to nie tylko strzał w kolano firm, które nieudolnie wykonają takie działania samodzielnie czy skorzystają z niedoświadczonych podwykonawców, ale również cios w rynek firm zajmujących się profesjonalnym cold mailingiem.

Zwycięstwo małej firmy w starciu z gigantem

Mały startup z San Francisco – HiQ labs – stoczył walkę o wysoką stawkę. Oczywiście pozostaje jeszcze mnóstwo znaków zapytania i z pewnością to nie koniec sądowej batalii. LinkedIn już zapowiada odwołanie od decyzji, ale ten wyrok otwiera drogę wielu mniejszym firmom na całym świecie i burzliwą dyskusję nad szeroko pojętą własnością danych w internecie.

Jak podkreślają przedstawiciele HiQ w opublikowanej notce prasowej, innowacje w internecie nie powinny być tłumione, zwłaszcza przez antykonkurencyjne zachowania małej grupy potężnych firm, które gromadzą publicznie dostępne dane. Jak przekonują:

“Jest to ważne zwycięstwo – nie tylko dla nas, ale dla każdej firmy, która wykorzystuje publicznie dostępne dane w świadczonych przez nie usługach.”

Zdaniem Marka Weidicka, prezesa hiQ Labs LinkedIn próbował nielegalnie wyeliminować działalność mniejszych konkurentów takich jak HiQ, żeby w przyszłości samemu zarabiać na zgromadzonych przez siebie danych – bazy LinkedIna to prawdopodobnie jedne z najcenniejszych zbiorów, zaraz po Facebooku i Google.

Warto przeczytać:

Chcesz zwiększyć dopływ leadów?

Załóż darmowe konto

Author Image

Marta Balukiewicz

Uwielbiam jeździć motocyklem i z pasją piszę o marketingu B2B. Dzięki pracy w RightHello poznaję tajniki kampanii cold mailowych oraz generowania leadów. Prywatnie jestem wielką fanką Iron Mana.